To niedzielna wycieczka w 5-osobowym gronie. Planowaliśmy trasę na 12 km, ale z powodu ciągłej mżawki, opadów deszczu ze śniegiem, których nie przewidzieliśmy, skróciliśmy trasę do 9,5 km. Wystartowaliśmy spod parkingu leśnego przy siedzibie Leśnictwa Mirachowo i poszliśmy prosto szlakiem Tajemnice Lasów Mirachowskich do jeziora Lubygość i jednocześnie Rezerwatu Lubygość.
Jezioro powinno mieć czerwony kolor wody, ale nie było tego dobrze widać. Było pokryte lodem i świeżym śniegiem. W kilku kanałach i kałużach rzeczywiście ten kolor można było zauważyć. Obeszliśmy wschodni brzeg jeziora, żeby zobaczyć Groty Mirachowskie. Ciekawostka, ale nie jest to cud natury.
Po drodze w świeżym śniegu widzieliśmy tropy wiewiórki. Można je poznać po tym, że pary łap są na tej samej wysokości i przednie są szerzej rozstawione niż tylne. A same łapy są wydłużone. Kita nie zostawia śladu.
Poszliśmy do Rezerwatu Żurawie Błota obejmującego Jezioro Kamienne i przylegające do niego lasy i torfowiska. Na drodze widać było tropy pso-podobne, ale nie było śladów człowieka – potencjalnego właściciela psa. Tropy skręciły w las. Wyglądają na wilcze, mają poduszki 2 i 3 palca nad poduszkami 1 i 4 palca, w środku sporo wolnej przestrzeni w kształcie X. A więc nieprzewidziane opady śniegu do czegoś się przydały.
Następnie przeszliśmy przez wieś Kamienna Góra podziwiając stodołę krytą strzechą. A zaraz obok wielki Diabelski Kamień na brzegu jeziora, pomnik przyrody o 17 m obwodu. Stamtąd przez las poszliśmy najkrótszą drogą do punktu widokowego na Szczelinę Lechicką. Tam była grupa 4 czy 5 panów, którzy wybrali się na ciężko na jakiś dłuższy spacer, może z nocowaniem.
Tu skróciliśmy trasę. Nie poszliśmy do Rezerwatu Szczelina Lechicka, ale południowym brzegiem jeziora Lubygość wróciliśmy do samochodu.