Odsłuchałem trzecią część serii C.S. Lewisa Opowieści z Narnii – patrząc chronologicznie, a czwartą w kolejności mojego czytania/słuchania. Podróż „Wędrowca do Świtu” wydaje mi się nieco słabsza niż poprzednie części. Jest raczej zwykłą przygodówką podróżniczą. Bohaterowie odwiedzają kolejne wyspy i kraje, spotykają dziwne stworzenia i mają tam różne przygody. Coś jak Guliwer odwiedzający Liliputów i Houyhnhnmów. Nadal bardzo podoba mi się postać Ryczypiska – walecznej myszy, broniącej króla, honoru dam i własnego. No i bardzo jasne odwołania do symboliki chrześcijańskiej w finale.
Tag: audiobook
Łowcy przygód
Odsłuchałem audiobooka o pokrętnej historii swojego autorstwa. Książka bazuje na przygodach postaci z dwóch książek Jamesa Olivera Curwooda. Tłumacz tych książek na język polski, Jerzy Marlicz, napisał ich kontynuację. A na koniec okazuje się, że Jerzy Marlicz to tylko pseudonim Haliny Borowik, kobiety o bogatym życiorysie.
Książka to typowa przygodówka dla młodzieży. Miejsce i czas akcji (kanadyjskie lasy w chyba XIX w.), postacie (Indianie i Metysi, biali pionierzy) i ich zajęcia (polowania, tropienia) były dość ciekawe. Był też wątek miłosny, ale to nie jest główny walor tego utworu.
Madagaskar, okrutny czarodziej
W zeszłym roku odsłuchałem książkę Arkady’ego Fiedlera Wyspa Robinsona. Książkę oceniłem wysoko, więc skorzystałem ze sposobności, żeby posłuchać kolejnej książki autora. Tym razem już nie fikcji, ale literatury dokumentalnej. No i moje oczekiwania się nie sprawdziły. Książka ma niewiele wspólnego z literaturą podróżniczą. Pan Fiedler bazuje tu co prawda na swoich doświadczeniach z dwóch podróży na Madagaskar. Ale są one tylko punktami startowymi do lania wody. I tak można się dowiedzieć z tej książki wszystkiego o historii, etnografii, biologii, geografii i kulturze wyspy. Nic nie jest pominięte, łącznie z opisem motyli, datami bitew i nazwiskami malarzy. Do pewnego stopnia jest to nawet interesujące. Ale wody się polało sporo.
Porwany za młodu
Przedświąteczne sprzątanie sprzyja słuchaniu audiobooków. Dokończyłem moją trzecią – po Doktorze Jekyllu i panu Hyde i Wyspie skarbów – książkę Roberta Stevensona, Porwany za młodu. To książka przygodowa, z akcją osadzoną w XVIII-wiecznej Szkocji. Główny bohater zostaje oszukany i porwany na statek, następnie rozbija się i wraca przez całą Szkocję do domu. Zawiera przyjaźnie, grożą mu niebezpieczeństwa, wplątuje się w klanowe intrygi i ukrywa się na wrzosowiskach. Ale poza warstwą przygodową warto zwrócić uwagę na cechy bohatera. Przestrzega wpojonych mu zasad nawet kosztem narażenia życia. Ceni przyjaźń, honor i prawdomówność.
Książę Kaspian
Cykl Opowieści z Narnii Clive’a Lewisa ma siedem części. Właśnie odsłuchałem „dwójkę”, a miałem już na rozkładzie „jedynkę” i „szóstkę”. Nadal jest to prosta i ciekawa historia. Nadal podoba mi się promowanie rycerskości, bycia dobrym i wiernym. Wciągają mnie wymyślone światy pełne stworów takich jak krasnoludy, centaury i olbrzymy, a śmieszy fakt, że najbardziej waleczne okazują się myszy. Wygląda na to, że to nie ostatnia część Narnii, z którą się zaznajamiam.
Ostatnia walka Dakotów

Dokończyłem trylogię indiańską państwa Szklarskich, czyli książki z serii Złoto Gór Czarnych. Pierwsze dwie opowiadały o losach Tehawanki – Przebiegłego Węża, od czasów chłopięcych do dorosłości. Coś jak w serii o Tomku Wilmowskim, który też z książki na książkę doroślał. W trzeciej części Przebiegły Wąż ginie na pierwszych stronach powieści i przestajemy śledzić losy konkretnego Indianina. Co prawda akcja dość często krąży wokół syna i wnuków Przebiegłego Węża, ale raczej bohaterem jest tu zbiorowość: Indianie Dakota.
W dwóch pierwszych częściach serii opisane były fikcyjne przygody nawiązujące do kilku prawdziwych wydarzeń wyczytanych w jakichś kronikach. Ta ostatnia książka to opis prawdziwej historii dopełniony tylko fikcją, aby go sfabularyzować. A więc poznajemy tu historię wojen Indian Wielkich Równin ze Stanami Zjednoczonymi. Historię, w której władze USA zdecydowały się na planowe ludobójstwo, a Indianie broniąc się również mordowali niewinnych.
Wyspa Robinsona
Przesłuchałem w audiobookowej wersji moją pierwszą książkę autorstwa Arkady Fiedlera. Zaskakująco ciekawa. Mocno inspirowana „Przypadkami Robinsona Crusoe”, główny bohater Fiedlera czyta książkę XXX i sam próbuje wcielić w życie niektóre patenty Robinsona, gdy zostaje rozbitkiem. No właśnie – to historia XVIII-wiecznego amerykańskiego osadnika polskiego pochodzenia, który trafia na bezludną wyspę i radzi sobie z survivalem całkiem nieźle. Powoli do opowieści dołączają inne postacie i wyspa przestaje być bezludna, aż do kulminacji, w której aż się tam roi od mieszkańców. Wymowa jest, powiedzielibyśmy dziś, antyrasistowska i w tym sensie nawet krytyczna wobec oryginalnego „Robinsona”. Byłby z niej niezły scenariusz.
Orle pióra
Orle pióra to pierwsza część indiańskiej trylogii państwa Szklarskich pod łącznym tytułem Złoto Gór Czarnych. Czytałem wcześniej część drugą, została mi jeszcze trzecia do nadrobienia.
Pan Szklarski w latach 1960′ pisał serię książek podróżniczo-przygodowych o Tomku Wilmowskim, które mam już ogarnięte w komplecie. W latach 1970′ Szklarski przeszedł na temat Indian, prawdopodobnie pod wpływem ogólnie panującej mody na westerny. Podszedł to tematu po swojemu – wspólnie z żoną zebrali materiały źródłowe i potem w treść książki powplatali kilka prawdziwych historycznych epizodów i mnóstwo wiedzy o Indianach Wielkich Równin. Można z tej książki się dowiedzieć czym się różnią wigwam i tipi, jak ubierali się i co jedli Dakotowie, jakie mieli zwyczaje i wiele innych ciekawostek. A wszystko to wplecione w przygody młodego Santee Dakoty o imieniu Tehawanka.
Tak zwane zło
Czytałem już jedną książkę Konrada Lorenza – Rozmowy ze zwierzętami. Znalazła się na pierwszym miejscu moich rekomendacji w kategorii literatury przyrodniczej. Pan Lorenz był austriackim etologiem, czyli badaczem zachowania zwierząt, noblistą i człowiekiem bardzo zaangażowanym w obserwacje ptaków, choćby pospolitych kawek.
Tak zwane zło to niesamowita książka. Autor definiuje zło jako agresję do osobników własnego gatunku. Wychodzi o zachowań zwierząt i wyjaśnia, dlaczego agresja jest niezbędna, jak pomaga w tworzeniu relacji, z czego wynika i jakie ma zagrożenia. Po wielu rozdziałach na ten temat przychodzi czas na podsumowanie przyjrzenie się człowiekowi.
Człowiek działa na identycznych zasadach, które Konrad Lorenz zaobserwował u zwierząt. Mamy wiele wspólnego z gęsią gęgawą i z rybami pielęgnicami. Zwierzęta i my działamy pod wpływem popędów i ich hamulców. Drapieżniki mają wdrukowane hamulce dla agresji wobec swoich bliskich, bo są w stanie łatwo zabijać. Człowiek nie jest drapieżnikiem i takich wyraźnych hamulców nie ma, są one tylko kulturowe. Odkąd nauczyliśmy się używać broni, również jądrowej, musimy nauczyć się też pohamowywać nasze popędy na szczeblu ogólnoludzkim. Drogą jest skanalizowanie naszych agresywnych popędów – skupienie się na sztuce, nauce i badanich, tym, co nas wszystkich łączy.
Król

My rating: 3 of 5 stars
Nigdy nie byłem fanem klimatów warszawskich w kulturze, ale tu szczegółowo zobrazowany okres międzywojenny budzi sympatię. Szemrane towarzystwo kojarzy mi się ze Złym Tyrmanda, choć takiego podejścia do stosunków polsko-żydowskich nie spotkałem nigdy wcześniej. Nigdy wcześniej nie spotkałem takiej budowy narracji – ale tej nie mogę teraz zdradzić. Irytowała mnie wulgarność – jestem w stanie ją zrozumieć w dialogach, w głosie narratora mnie drażniła. Postacie są głównie złe, niektóre złe z cechami pozytywnymi.
View all my reviews