
Jeziora Plitwickie to jeden z najładniejszych punktów na mapie Chorwacji, pełne tłumów turystów z wielu części świata – zwłaszcza tych bogatszych, których stać na opłacenie biletu wstępu za kwotę rzędu 150 zł. Wybraliśmy się tam we wtorek, w drodze z Senj do Zadaru.

W turkusowych wodach pływa tylko kilka gatunków ryb, głównie pstrągi, klenie i płocie. Pływają stadami po kilka-kilkanaście osobników i starają się zachęcić turystów do poczęstowania ich kawałkiem suchego prowiantu.
Podobny oportunizm wykazują tu ptaki. Zięby oblatują miejsca postoju turystów, wyposażone w ławki i dobierają się do wszystkich pozostawionych okruszków. Turyści oczywiście chętnie ptaki dokarmiają. Podobnie zachowują się oswojone kowaliki.

W miejscach, które przepływa się małym promem i przy brzegu dostępnym dla zwiedzających, krzyżówki i ryby rzucają się na każdy upuszczony do wody kawałek jedzenia. Podpływają do każdej zauważonej grupy ludzi, kaczki wychodzą na brzeg i czekają na karmienie.

Na trasie zwiedzania zobaczyłem też myszołowa. Sterówki na ogonie właśnie odrastają po pierzeniu. Listę gatunków widzianych przeze mnie w Chorwacji, powiększyły rudzik i strzyżyk – dobrnąłem do 38 pozycji. Chorwacja jest na miejscu 10. wśród odwiedzonych przeze mnie krajów Zachodniej Palearktyki, zaraz za Danią, której już raczej nie pokona.