Powtórzyłem wynik z 22 lipca i odczytałem trzy żółte obrączki na kawkach w czasie jednej półgodzinnej podróży rowerem z pracy do domu. Pierwsza była powyższa kawka z obrączką serii S, którą widziałem przy tej samej ulicy dzień wcześniej. Właśnie 22 lipca widziałem ją tam po raz pierwszy, a teraz było to moje trzecie z nią spotkanie. Proszę zwrócić uwagę na leżące na trawniku pożółkłe liście – tak, już spadają.
Na Przymorzu, w okolicy McDonald’sa były dwie kolejne. Nowa dla mnie kawka z obrączką serii C i stały bywalec z obrączką serii H. Tym samym odczytałem trzy kawki i każdą z innej serii.
Niedzielny spacer w parku to najczęściej będzie jedno miejsce – Park Reagana, tylko 15 minut piechotą od domu, duży, zielony i nawet kiedy jest w nim dużo ludzi, można znaleźć trochę pustego terenu.
Na początek poszliśmy nad stawy, a tam pierwszym napotkanym ptakiem na wodzie okazał się płaskonos, mój pierwszy w tym roku, gatunek nr 140 na liście rocznej. Ostatni raz widziałem tego ptaka na tym samym stawie we wrześniu 2018. Po kolorze dzioba wnioskuję, że jest to samica, a nie pierzący się samiec, który miałby dziób ciemny. A dziób to jest coś, co u płaskonosa rzuca się w oczy i nie każdy jest jego koneserem.
Dalej zobaczyliśmy trochę pochowanych w roślinności krzyżówek i 3 kokoszki. Z rodziną łabędzi niemych trzymała się bernikla kanadyjska. To stały bywalec parku, ale skoro jest gatunkiem kartotekowym, zrobiłem zdjęcie i zgłosiłem, gdzie należy.
Po obejściu stawów weszliśmy do lasu. Niewiele w nim widać i bardzo mało słychać o tej porze dnia i roku. Za to ptaki się intensywnie pierzą i pod nogami można trafić coś ładnego. Tym razem znalazłem lotkę dzięcioła – mówią, że nie można rozpoznać gatunku dzięcioła po lotce, wiadomo tylko, że to jeden z dzięciołów pstrych: duży, średni, białogrzbiety albo białoszyi. Białoszyjego w Polsce jeszcze nie widziałem, białogrzbietego nie widziałem na Pomorzu, średni bywa tu bardzo rzadko, więc na 99% będzie to dzięcioł duży.
W bezdrzewnej, trawnikowej części parku widzieliśmy jeszcze dwie pliszki siwe, jednego z ostatnich jerzyków i dymówki. A w drodze powrotnej pokazały się obrączkowane kawki. Na początek było łatwo – żółty plastik, z nowej serii S, a już ukruszony. Następna kawka miała tylko metal i nie odczytałem pełnego numeru zanim ptak odleciał, zabrakło ostatniej cyfry. A więc jest 10 możliwych kombinacji. Sprawdziłem w Polringu, że czytałem obrączki serii FS z tymi samymi trzema początkowymi cyframi – wszystkie były śmieszkami obrączkowanymi w 2016 roku w Gdańsku. Zgłosiłem niepełny odczyt w nadziei, że z 10 możliwych kombinacji tylko jedna kawka dostała taką obrączkę, a pozostałe 9 to mewy. Pewnie jutro się dowiem, czy tak było. [Dopisek 2019-08-23: nic z tego, odczyt został odrzucony].
Niedzielny rodzinny spacer wykorzystałem na rozglądanie się za obrączkami na parkowych krzyżówkach. W Parku Oliwskim to wydaje się łatwe zajęcie, ale efekt nie zawsze jest zgodny z założeniami. Kaczek z obrączką widziałem co najmniej kilka, ale odczytu nie dały żadnego. Za ciemno, za daleko, za bardzo pod wodą i za bardzo w ruchu.
Wiedziałem z Polringu, że parku nadal można spotkać mandarynkę z niebieską obrączką. Namierzyłem ją, ale ptak odpoczywał i odczyt nie był możliwy. Ale za to zgłoszenie do Kartoteki Pomorza już jak najbardziej. Z innych parkowych ptaków: kowalik, kos, wrony siwe, grzywacze i inne gołębie.
A potem, już z samochodu stojącego na światłach przy oliwskiej pętli tramwajowej zobaczyłem obrączkę na kawce. Okazała się starą znajomą w Wrzeszcza. Widziałem ją tam, niedaleko miejsca obrączkowania, dokładnie miesiąc temu. Teraz od miejsca obrączkowania są 4 km, może kawki zaczynają się zbierać do migrowania.
Kawki stały się moim najczęściej czytanym gatunkiem. Jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy pracowałem blisko sopockiej plaży, oczywiście królowały śmieszki i inne ptaki związane z wodą. Teraz podczas codziennej jazdy rowerem przez miasto jestem w stanie odczytać 3 kawki jednego dnia – jak to się stało wczoraj. Kiedyś cieszyłem się z jednej w roku.
Siedem i osiem to numery kawek z Wrzeszcza i Zaspy na mojej liście odczytanych obrączek tego gatunku. Oba ptaki mają noszą znaczniki z nową dla mnie serią S. Dotychczas widywałem C i H. S-ki nie mają jeszcze historii w Polringu, są pewnie nowo-obrączkowane, a więc baza ptaków do czytania się powiększa.
Pod domem na Przymorzu spotkałem jeszcze moją „dwójkę”, stałego bywalca trawnika pod MacDonald’sem. Pierwszy raz pisałem o niej w czerwcu i nie zmieniła swojego ulubionego miejsca.
Wystarczy kilka dni przerwy w odczytach kawek i widziane obrączki znów cieszą bardzo. Tym razem w drodze z pracy spotkałem dwie kawki z obrączką, a zaraz po wstawieniu roweru do piwnicy, przez okno odczytałem jeszcze osiedlową mewę srebrzystą. Ale po kolei.
We Wrzeszczu spotkałem moją szóstą w życiu zaobrączkowaną kawkę. Żerowała na trawniku przy al. Legionów. Ptak zaobrączkowany w kwietniu przez Warszawski Zespół Obrączkarski Tridactylus, oczywiście nie w Warszawie, ale kilkaset metrów od miejsca mojego odczytu. Przy obrączkowaniu podano, że jest to samica z podgatunku monedula, z plamą lęgową i wyczuwalnym jajem w ciele. Ma co najmniej 3 lata.
Nota bene – plama lęgowa to czasowo nieopierzony kawałek brzucha, którym ogrzewa się jaja i pisklęta bez izolowania ciepła ciała rodzica przez warstwę piór.
Na Zaspie spotkałem znaną mi już kawkę, również żerującą na trawniku w większej grupie. Też owoc pracy Tridactylusa, tym razem z czerwca. Pisałem o niej kilka dni temu.
Na koniec zapowiedziana obserwacja z okna. Obserwacja porządnie mnie zdziwiła. Oglądam nogi wszystkich mew na moim osiedlu i nie ma dużej szansy, że przegapiłem mewę srebrzystą. Mam podejrzenie, że przyleciała po odchowaniu młodych w tym sezonie. W każdym razie jest to ptak zaobrączkowany w sierpniu 2015 w Oliwie przez Sabinę Kaszak po odratowaniu w Pomorskim Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Ostoja. Najdalej widziany był w Łebie 4 lata temu, poza tym obserwacje pochodzą z różnych miejsc Trójmiasta. Dziś ma dokładnie 5 lat.
Nie minęła moja radość z czwartej odczytanej kawki i jest już kolejna do kolekcji. W piątek wracałem rowerem z pracy i nie specjalnie się rozglądałem za ptakami, bo czasu było mało. Kawek kręciło się sporo – młode wyleciały z gniazd, kręcą się po mieście już dość duże stada, a na świeżo skoszonych trawnikach żerują grupy do 100 ptaków. Uznałem, że wszystkich nie przejrzę, więc się nie będę zatrzymywał.
Zatrzymywać się nie było potrzeby, na Zaspie po prostu zobaczyłem kawkę z obrączką całkowicie przypadkowo. To moja piąta. Zaobrączkowana nieco ponad miesiąc temu, jakieś 200 metrów obok przez Warszawski Zespół Obrączkarski Tridactylus na gościnnym pobycie. W ten sposób potwierdza się wyższość roweru nad samochodem.
Pierwsza kawka z odczytaną obrączką była w zeszłym roku. W czerwcu była druga, w lipcu trzecia i wczoraj trafiłem czwartą. Brak deszczu i jazda do pracy rowerem sprzyjają takim przygodnym odczytom.
Przejechałem przez Park Uphagena, Park nad Strzyżą i dalej ścieżką rowerową, zatrzymywałem się przy każdej grupce kawek w mieście, oglądając dokładnie ich nogi. Przy rondzie Komorowskiego w mieszanym stadzie gołębi i kawek błysnęło coś żółtego. Zsiadłem, porobiłem zdjęcia i mam odczyt.
Ptak nie ma jeszcze danych obrączkowania w Polringu, pewnie został zaobrączkowany niedawno. Wiem, że Koło Ornitologiczne KOS UG 23 czerwca miało akcję i zaobrączkowano łącznie 12 kawek w okolicach, w których się poruszam. Może to jedna z nich.
Z innych obserwacji wczoraj – około 7 rano nad moim osiedlem przeleciało co najmniej 50 kormoranów. Głównie młode, z jasnymi brzuchami. Zjawisko, którego tu jeszcze nie widziałem.